W Polsce mieszamy w Gdyni więc do morza mamy bardzo blisko. Jak się okazało człowiek się do tego przyzwyczaja i po pewnym czasie zaczyna tęsknić. Postanowiliśmy na 4 lipca w długi weekend wybrać się na najbliższą plaże - Oddaloną zaledwie o 1000km. (W całym meksyku niema chyba miasta dalej położonego od morza niż Juarez. Aby tam dojechać wynajęliśmy samochód (takie tico). Cała idea wyprawy była trochę nienormalna gdyż na 3 dni wolego jechaliśmy w sumie 2000km czyli połowę czasu byliśmy w samochodzie.
Jednak ja na miejsce dotarliśmy okazało się że warto. Sam kurort jest ładny i przyjemy. Bardzo nastawiony na obsługę amerykanów głownie z Arizony. to sprawiało że ceny są dość wysokie. W lipcu panowały tam niemiłosierne upały. Turystów było dość mało i raczej rodziny więc balować niespecjalnie gdzie i z kim było. zapraszam do oglądania zdjęć aby poczuć klimat.